Bardzo mi się podoba idea książki. Bohaterka zrozumiała, że nie ma JA, jest zwierciadłem swoich mężczyzn. Bywając w związkach dostosowuje się. Jedyne, co jeszcze jest JEJ to pudełko z marzeniami o podróżach: ulotki, prospekty, wycinki z gazet. Bohaterka chce zrozumieć siebie, dokąd zmierza, jaka jest.
Książka (i film na jej podstawie) jest o poznaniu siebie. Film podobał mi się bardzo. I chyba chciałabym wyjechać w podróż, by sobie trochę poukładać w głowie.
Tymczasem zrobiłam porządek w kartonach z kredkami :) Skończyłam "Krainę chichów" i zapisałam kilka luźnych uwag w notatniku. Przestałam się wstydzić swoich myśli, uznawać je za niestosowne do wieku, wykształcenia czy innych czynników. Dlatego też wpisałam sobie cytat z sieci będący komentarzem do "Kronik obdarzonych", który kiedyś mi przypadł do gustu, jest taki "mój":
Mam słabość do kiczowatych okładek i książek pisanych dla ludzi o połowę ode mnie młodszych. Gorzej: jestem pewna, że tak naprawdę jestem o połowę młodsza od samej siebie.
Ponadto łatwiej znoszę złe książki, jeśli ich bohaterowie czytają dobre.
'Piękne istoty' otrzymują trzy gwiazdki. Odejmijcie gwiazdkę za każdą moją słabość, której nie podzielacie. Tak, może wyjść zero.
Napisała czterdziestolatka... :)
Brakuje mi tu opcji: lubię to;-)
OdpowiedzUsuń