Ostatnie dni urlopu poświęciłam na wertowanie zakamarków, również tych, w których były rzeczy "do oddania", ale jeszcze nie wystawione, rzucone po prostu do torby z któregoś marketu. Oddawanie, pozbywanie się rzeczy, ten ów "minimalizm w praktyce" pozwala na zrobienie miejsca na NOWE. "Nowe" w istocie jest dla mnie czymś, co przejawia wartość i, co w minimalizmie dość oczywiste, nie jest wcale materialne (choć nie zawsze).
Uwielbiam OLX, chociaż do białej gorączki doprowadzają mnie odpowiedzi od potencjalnych kupców. Serwis jakby nie było jest ciągle lokalny i ostrzega przed transakcjami inne niż z ręki do ręki. Czy to dupochron czy nie, nie wiem. Ale jeśli wystawiam przedmiot i otrzymuję odpowiedź "jestem zainteresowana odbiorem" , to podaję adres odbioru. Nie na miejscu jest dalsze "nie nie, ja nie odbieram, ja chcę wysyłkę". Nie można napisać w pierwszym mailu zapytania, czy w ogóle wysyłka jest możliwa?
Tacy niefrasobliwi kupujący zdarzają się niestey bardzo często a ja cierpliwa nie jestem. Ale i tak uwielbiam OLX, korzystam jako sprzedający i kupujący, także jako obdarowany i obdarowujący. Kupuję i sprzedaję z wysyłką.
Tacy niefrasobliwi kupujący zdarzają się niestey bardzo często a ja cierpliwa nie jestem. Ale i tak uwielbiam OLX, korzystam jako sprzedający i kupujący, także jako obdarowany i obdarowujący. Kupuję i sprzedaję z wysyłką.
To zaskakujące, ile szpargałów zbiera się w życiu. Dziś wystawiłam nawet takie małe klamerki z łańcuszkami, które służyły ("za moich czasów") do spinania bluzek, żeby się ładnie z tyłu marszczyły.
Lubię odgruzowywać, czuję powiew świeżego powietrza.
Postanowiłam dedykować kwoty ze sprzedaży na nową grę planszową :) Idzie nowe :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz