poniedziałek, 11 lipca 2016

Miejsce na NOWE

Prostuję. Tak w skrócie można nazwać to, co robię. Upraszczam sobie życie, by móc poświęcić więcej czasu a i miejsca na to, co cenię. Żebym siadając do angielskiego nie musiała myśleć o tym, co leży. Od garów po pościeli z tymi guzikami, co już odpadły. Prościej. Żeby z tyłu głowy nie było jakiejś denerwującej myśli. Jak pierścionek bez oczka, co nosi się w torebce i mijają dni, tygodnie zanim znów to oczko nabędzie.

Nie, mówię NIE.

Nie jest to łatwe, nie jest proste, to całe prostowanie. W obliczu wielu nieogarniętych spraw skupianie się na pierdołach wygląda jak ucieczka. Może nią jest? Może o zaciemnianie chodzi?

Przeraziłam się tą myślą kiedyś i teraz działam trochę w myśl zasady "zjedź największą żabę". Najpierw to, co omijam szerokim łukiem, potem moje sprawy.

Wiem, że w domu to tak zwana robota nie do przerobienia. Ale chodzi mi raczej o taki ład, by wystarczyło minimum nakładów, bym mogła spokojnie usiąść z książką. Czyli miejsca łatwe do odkurzania, półki, na których szmatki się nie haczą, itp., itd. I te pierścionki, żeby cale były, gotowe do założenia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...